Helena Nabli
Tunezja jest małym krajem o powierzchni 163.000 km kwadratowych, leżącym w Północnej Afryce i sąsiadującym z Libią i Algierią. Liczba jej mieszkańców sięga 11 milionów, gdzie 98% ludności stanowią muzułmanie a pozostałe 2% to wyznawcy innych religii. Są wśród nich Żydzi, chrześcijanie, prawosławni i inni. Językiem urzedowym kraju jest arabski, chociaż często używany jest równiez język francuski. Wiadomym jest, że 10.000 lat temu tereny Tunezji zamieszkiwali Berberowie. Byli to ludzie o jasnej cerze i jasnych oczach i pochodzili z Afryki. W 814 r. przed naszą erą do Tunezji przybyli Fenicjanie z terenów dzisiejszego Libanu i zostali przyjęci przez autochtonów. Zarówno jedni jak i drudzy byli poganami czczącymi przeróżnych bożków.
W 586 r przed naszą erą na tunezyjskiej wyspie Dżerba osiedlili sie Żydzi, którzy opuścili Jerozolimę po spaleniu Światyni Salomona przez króla Nabuchodonozora. Przybysze zostali otoczeni opieką przez Berberów zamieszkujących wyspę, którzy zadbali o to, aby Żydzi osiedlili się w głębi lądu, gdyż mieszkanie nad brzegiem morza było niebezpieczne ze względu na ataki pirackie. W ten oto sposób w Tunezji zapoczątkowano religię monoteistyczną. Przybysze zapoczatkowali budowę rozwijanej i doskonalonej przez wieki synagogi o nazwie Griba, czyli „obca”, w której znajduje się najstarsza Tora przywieziona z Jerozolimy. Ta przepiękna synagoga, umiejscowiona daleko od osiedli ludzkich, wśród gajów oliwnych, jest miejscem bardzo ważnej pielgrzymki, obywającej się w maju z okazji święta Lag Ba’omer, w której uczestnicza Żydzi z północnej Afryki. Często w tej pielgrzymce brali też udział muzułmanie i chrześcijanie.
W końcu I wieku naszej ery w Tunezji zaczęło się rozpowszechniać chrześcijaństwo. Głównym jego ośrodkiem stała się Kartagina, w której uczył się i pracował Święty Augustyn, syn świętej Moniki, urodzony w 354 r. w Algierii. Jego wkład w nauki kościoła jest przeogromny. Ziemia tunezyjska wydała na świat trzech papieży: w II wieku swięty Wiktor, w IV wieku święty Miltiades a w V święty Gelacjusz. W Tunezji miały też miejsce prześladowania chrześcijan ze strony cesarzy rzymskich. I tak 7 marca 203 r. w Kartaginie poniosły śmierć męczeńską dwie młode kobiety: Felicyta i Perpetua, które zostały kanonizowane i wyświęcone.
Jeśli natomiast chodzi o Berberów, chrześcijan i Żydów to wszystkie te 3 grupy współżyły ze sobą bardzo zgodnie.
Pod koniec VII w do Tunezji zawitał islam. W 670 r. powstał w Kairouanie Wieki Meczet Ibn Okby, który obecną formę otrzymał w XI wieku wraz z przyjęciem islamu przez większą część społeczeństwa i arabizacją.
Przez setki lat wyznawcy tych trzech religii monoteistycznych osiedleni w Tunezji żyli w zgodzie i wzajemnym szacunku, wiedząc, że są sobie nawzajem potrzebni do prawidłowego rozwoju społeczeństwa. Istniał niepisany przepis, że nie wolno było nikogo krytykować.
W XVI wieku do Tunezji napłynęła fala muzułmanów i Żydów wysiedlonych z hiszpańskiej Andaluzji. Grupy te osiedliły się głównie w północnej części kraju i zajęły się uprawą ziemi, Żydzi zaś handlem i złotnictwem. Na początku XVII wieku w mieście Testur zbudowano meczet, którego minaret udekorowany został gwiazdami Dawida. Świadczy to o wielkim szacunku jakim darzyli się Żydzi i muzułmanie. Bardzo często zresztą we wnętrzu meczetów tunezyjskich można zobaczyć gwiazdę Dawida. Natomiast na drzwiach budynków królewskich czy należących do notabli można zobaczyć obok siebie 3 symbole: krzyż chrześcijański, gwiazdę Dawida i półksiężyc muzułmański. Jest to zaproszenie w progi domu wyznawców tych trzech religii i zapewnienie, że będą przyjęci z honorami.
W XVIII wieku do Tunezji dotarła trzecia fala emigracji Żydów, chrześcijan i wyznawców innych religii z krajów basenu Morza Śródziemnego, zwana emigracją ottomańską. Tunezja stała się więc szachownicą wielowyznaniową, gdzie każdy bez względu na wyznanie mógł wypełniać obrzędy swojej wiary. Budowano kościoły, synagogi i meczety obok siebie, aby podkreślić jedność społeczną.
Godną uwagi jest miejscowość La Gulet (Goulette) leżąca nad morzem, 15 km od stolicy kraju, Tunisu. O niezwykle ciekawym życiu jej mieszkańców opowiada nam Gil Jakub Lelusz (Lellouche) w swojej książce kucharskiej pt „Kromki życia i stracony chleb – kronika La Gulet i przepisy kuchni tunezyjskiej”. Z tej przepięknej książki dowiadujemy się, że w tej małej miejscowości, zamieszkałej przez osoby wielu wyznań, istniał meczet, kościół Swiętego Augustyna i Świetego Fidela oraz 14 synagog. Mimo że mieszkańcy nie byli zbyt gorliwi religijnie, wykorzystywali święta wszystkich wyznań do wspólnych spotkań i wesołej zabawy. Wspomniany kościół został wzniesiony w 1848 r. przez ojców kapucynów sycylijskich w środku dzielnicy włoskiej zwanej Małą Sycylią. Przeniesiono tu wiele zwyczajów z kościoła Świętej Madonny z Trapanii. I tak 15 sierpnia każdego roku organizowano wielką procesję maryjną, na którą przybywali boso i na piechotę wyznawcy różnych religii z odległych miejscowości. Był to wyjątkowy i radosny dzień dla wszystkich, mimo zmęczenia i wielkiego sierpniowego upału. Ostatnia wielka wprocesja odbyła się w 1962 r. 15 sierpnia 2015 zorganizowano małą procesję, w której uczestniczyli wyznawcy różnych religii jak za dawnych czasów.
Dzięki tym wszystkim pochodzącym z różnych krajów emigrantom powstała specyficzna kuchnia żydowsko-tunezyjska. Pan Jakub ze swoją mamą prowadzą bardzo znaną w Tunezji restaurację koszerną zwaną „Mami Lili”. Restaurator i autor wspomnianej książki kucharskiej zrobił swoją publikacją wspaniały prezent Tunezyjczykom, którzy z wielką sympatią i nostalgią wspominają czasy, kiedy w Tunezji mieszkało kilkadziesiąt tysięcy Żydów. W tej chwili jest ich tylko 1500, jeden z nich zasiada w parlamencie. Nawet bardzo młodzi Tunezyjczycy znają piękne historie dotyczące Żydów z opowiadań rodziców. Żydzi zawsze chętnie pomagali swoim muzułmańskim sąsiadom. Kobiety wspólnie gotowały i w ten sposób powstał kus-kus, najpopularniejsze danie tunezyjskie o akcencie żydowskim, który byl dekorowany w szabat, niewykle smacznymi kulkami mięsnymi. Kobiety żydowskie są mistrzyniami w smażeniu niezwykle chrupiących bryków, to znaczy cieniutkich naleśników z nadzieniem warzywno-mięsnym, rybnym lub tylko z sadzonym jajkiem.
Muzułmanie traktują Żydów jak braci ponieważ pochodzą oni od synów Abrahama. Poza tym są sobie bliscy z powodu wspólnych zwyczajów: zakaz spożywania wieprzowiny, obrzezanie syna, cykliczne wyprawy kobiet do łażni i wiele innych. Wspólna przeszłość łączy te dwie grupy nierozerwalnie, czyniąc je obydwie integralnymi częściami populacji tunezyjskiej.
Wytworzyło to specyficzny, śmieszny język, będący mieszanką arabskiego, francuskiego i włoskiego. W Tunezji usłyszeć można Żyda mówiacego „Inszallah”, czyli „jeśli Allah pozwoli” czy „Hamdulillah” – „dziękuję ci Allahu”. Zobaczyć też można muzułmanina zakrywającego lustra w domu zmarłego według zwyczaju żydowskiego. Te dwie kultury religijne żyły w tak wielkiej symbiozie, że nie sposób już rozpatrywać ich osobno. W czasach bez elektryczności, w szabat Żydzi zostawiali otwarte drzwi swoich domostw, aby ich muzułmański sąsiad mógł wejść i zapalić zgasłą lampę naftową.
Przeciętny muzułmanin posiada dużą wiedzę o chrześcijaństwie i judaizmie ze świętej Księgi Koranu, w której jest o nich wielokrotnie mowa. Istnieje cały rozdział poświęcomy Marii, matce Jezusa. Prorok Mohammed w swoich naukach powtarzał bez przerwy, że należy szanować te dwie religie i nikogo nie zmuszać do przyjęcia islamu, mial zresztą wśród Żydów wielu przyjaciół.
Jeśli chodzi o muzułmanów, to bardzo często, nawet w rodzinach bardzo religijnych i praktykujących nadaje się dzieciom imiona biblijne. Znam bardz pobożną rodzinę, w której jedyny syn dostał imię Zakariasz. Z kolei jego dzieci to Miriam Elbetul, co w tłumaczeniu znaczy Maria Dziewica i syn Jachia czyli Jan. Wybierając dziewczynce imię Miriam, rodzice pragną, aby ich córka była tak czysta jak Matka Boska.
25 lat temu odwiedził mnie w Tunezji mój bardzo pobożny kuzyn z Polski, Wiesio. W Wielki Piątek zostaliśmy zaproszeni do bardzo pobożnych muzułmanów, kuzynów mojego tunezyjskiego męża na kolację, na którą przewidziano kus-kus z baraniną. Mój kuzyn poprosił mnie, abym zadzwoniła do tej rodziny i oznajmiła im, że on nie będzie jadł mięsa w Wielki Piątek. Gospodarze byli bardzo zdziwieni tym życzeniem, ale na moją prośbę ugotowali biedny kus-kus z suszonymi malutkimi rybkami. Oczywiście kuzyn był zadowolony i spożywał danie ze smakiem. Od tego faktu minęło ćwierć wieku, a rodzina mojego męża wspomina Wiesia z wielkim szacunkiem, mówiąc, że jest prawdziwym katolikiem, gdyż mimo odległości nie zapomniał o swoich zasadach religijnych.
Często można spotkać w kościele w Tunisie muzułmanina, który uczestniczy we mszy świętej u boku swojej chrzescijańskiej małżonki. W czasie świętego miesiąca postu, zwanego Ramadan, w telewizji wyświetlane są seriale o życiu Jezusa czy Józefa, obok serialu opowiadającego o życiu Proroka Mohammeda. Islam jest religią pokojową i szanującą inne religie monoteistyczne, wyznania i kulty. Muzułmanin to człowiek pogodny, uśmiechniety i życzliwie nastawiony do innych. Niestety zbyt szybkie zmiany geopolityczne i globalne nastawienie na konsumpcję zachwiały całym światem, wyzwalając złe emocje. Jeśli chodzi o ruchy ludności, to przez wieki emigranci napływali do Afryki Północnej i Tunezji, a teraz ich kierunek uległ odwróceniu, stoimy bowiem przed strasznym zamętem wywołanym wojnami.
Na koniec chciałabym wspomnieć historię o Koniu, Rabinie i Woźnicy, cytowaną przez Pana Jakuba:
Rabin Kalfalla został zaproszony na obrzezanie malutkiego Daniela do dzielnicy Ariany, oddalonej o 6 km od centrum Tunisu. Z powodu wielkiego piątkowego ruchu rabin nie znalazł porządnego środka transportu. Musiał skorzystać z usług woźnicy ze starym koniem Bigazem. Gdy ustalili już cenę, woźnica uprzedził rabina, ze koń jest stary i słaby i trzeba będzie z pewnością mu pomóc. Rabin wsiadł i po 15 minutach jazdy, gdy pojawiło się wniesienie, woźnica poprosił go o zejście z wozu, aby ulżyć Bigazowi. Po 20 minutach marszu, gdy teren się wyrównał, rabin usiadł na swoje miejsce. 10 minut później, woźnica proponuje, aby obaj zsiedli z wozu i przy nim maszerowali, aby pomóc koniowi. Po 20 minutach marszu obaj ponownie wsiadają na wóz. Przy ostatnim wzniesieniu woźnica i rabin zeszli z wozu i zgodnie go popychali, aby koń mógł go pociągnąć. W końcu dotarli na miejsce z 30 minutowym opóźnieniem i rabin płacąc powiedział wożnicy: „Rozumiem, że ja musiałem znaleźć się w Arianie z powodu Mitzvah, ty przyszedleś ze mną, żeby trochę zarobić, ale po co ten stary koń przyszedł z nami, tego zupełnie nie mogę pojąć”.