Christian Christensen
Radovan Karadžić został uznany za winnego ludobójstwa za masakrę w Srebrenicy w 1995 roku i skazany na 40 lat więzienia. Radovan Karadžić to bośniacki Serb, przywódca wojskowy i polityk oraz przede wszystkim zbrodniarz wojenny. Jedno czego o nim nie słyszeliśmy śledząc przez ostatnie 20 lat międzynarodowe relacje w mediach, to że Radovan Karadžić to przecież europejski chrześcijanin…
Nie zamierzam zagłębiać się w historię religijności Karadžića, ale wystarczy wiedzieć, że był to człowiek, który w 2010 roku opisał bezwzględny rozlew krwi, którego się dopuścił, jako „sprawiedliwy i święty”. Podczas wojny na Bałkanach muzułmanie byli systematycznie zabijani a meczety były wysadzane w powietrze. Aluzje do wypraw krzyżowych narzucają się same.
Zachodnie (europejskie i amerykańskie) media w przeważającej większości nie chciały jednak określać (i nie określały) Karadžića w kategoriach jego przynależności religijnej czyli jako „bośniackiego chrześcijanina”, w przeciwieństwie do jego ofiar, które były określane jako „bośniaccy muzułmanie”. Agresorzy byli określani na podstawie regionu pochodzenia i narodowości a nie religii. Pozwoliło to wszystkim innym w Europie i na świecie, poza Serbami lub bośniackimi Serbami, zdystansować się mówiąć „To nie ma nic wspólnego ze mną …”
Gdybyśmy jednak zaczęli konsekwentnie określać ludzi takich jak Karadžić jako chrześcijan, wkroczylibyśmy w całkowicie nowy obszar tożsamości. Pojęcie osobistego związku lub odpowiedzialności zbiorowej przeniosłoby się z konkretnego regionu czy państwa narodowego na znacznie szerszą grupę ludzi powiązanych ze sobą wspólną religią. Oczywiście w takiej sytuacji naturalną reakcją chrześcijan na całym świecie byłoby dystansowanie się od Karadžića i twierdzenie, że jego działania nie mają nic wspólnego z prawdziwym chrześcijaństwem. Innymi słowy, chrześcijanie poczuliby się nieswojo lub nawet obraziliby się za sugestię, że są w jakikolwiek sposób reprezentowani przez potwora takiego jak Karadžić.
Wyobrażam sobie, że w podobny sposób ogromna większość muzułmanów czuje się nieswojo, a nawet obrażona, kiedy w mediach łączy się ich wiarę z działaniami ISIS. Wyobrażam sobie, że w podobny sposób ogromna większość muzułmanów odczuwa dyskomfort, a nawet obraża się, kiedy media domagają się od nich potępienia brutalnych ataków szaleńców w Paryżu lub Brukseli, z którymi nie czują się w żaden sposób duchowo lub osobiście związani. Wyobrażam sobie, że w podobny sposób ogromna większość muzułmanów czuje się nieswojo, a nawet obrażona, kiedy słyszy propozycje usunięcia ich z kraju tylko z powodu wyznawanej religii.
To jest właśnie siła języka, moc pojedynczego słowa, które zmienia sposób rozumienia i reagowania na wiadomości. Jeśli media nie definiują Karadžića jako chrześcijanina, który mordował muzułmanów, powinniśmy zapytać dlaczego. Jeśli media chcą definiować sprawców w kategoriach religijnych tylko wtedy, gdy są muzułmanami to także powinniśmy zapytać dlaczego tak się dzieje. Nie ma wątpliwości, że historia Karadžića wyraźnie pokazuje etnocentryzm w mediach europejskich i amerykańskich. Nie chodzi tu o relatywizm moralny ani o o poprawność polityczną. Chodzi o podstawowe zasady uczciwej, profesjonalnej intelektualnej konsekwencji i spójności.
Christian Christensen jest profesorem dziennikarstwa na Uniwersytecie w Sztokholmie. Można śledzić go na Twitterze: @ChrChristensen
Źródło: CommonDreams Tłumaczenie: Monika Szadkowska