Abdal Hakim Murad
Cz.2 wykładu zatytułowanego Duchowe więzi między judaizmem, chrześcijaństwem i islamem. Wykład wygłoszono w 1997 w Instytucie Dar al-Salam w Abiquiu (Nowy Meksyk)
Islam a chrześcijaństwo
Wspomniałem już o niektórych z proroków trzech religii Abrahamowych, w szczególności o Dawidzie, Mojżeszu i Abrahamie. Więcej informacji o innych prorokach można zasięgnąć w prosty sposób, zaglądając do indeksu dowolnego tłumaczenia Koranu. Chciałbym teraz przejść dalej i zgłębić bardziej zawiły temat dotyczący ostatniego proroka biblijnego, Jezusa z Nazaretu. Jak wspomniałem, islam w przeciwieństwie do judaizmu uznał Jezusa za mesjasza. Islamski pogląd na Jezusa różni się jednak znacząco od tradycyjnego ortodoksyjnego chrześcijaństwa. Kilka lat temu jednym z pytań esejowych na moim wydziale w Cambridge było: ‘czy postać Jezusa jednoczy chrześcijan i muzułmanów?’. Egzaminator nie był fair wobec studentów, zadając im podchwytliwe pytanie, jest to bowiem rzeczywiście jedno z najtrudniejszych możliwych pytań. Nie wiem nawet czy sam potrafię na nie odpowiedzieć. Jest wiele podobieństw, ale i też fundamentalnych różnic.
Chciałbym spróbować odpowiedzieć na to pytanie przyglądając się aspektom historycznych relacji tych dwóch siostrzanych wiar judaizmu. Historyczne relacje naśladowców Jezusa i Muhammada były, i nadal często są, jednymi z najbardziej napiętych relacji między religiami. Są też najciekawsze i najlepiej udokumentowane. Trzy wieki temu wielki dr Johnson mógł powiedzieć: „Cywilizacja składa się z dwóch części: chrześcijaństwa i mahometanizmu, reszta to barbarzyństwo”. Dziś do rangi wielkich kultur lubimy zaliczać cywilizację chińską, hinduską i inne. Ale uwaga Johsona w pewnym sensie podsumowuje to, jak historię postrzegało tradycyjnie wielu Europejczyków: warci uwagi są tylko muzułmanie.
Z racji swego położenia geograficznego, średniowieczne chrześcijaństwo nie stykało się znacząco z większością światowych religii. Udając się na wschód czy południe średniowiecznej Europy natrafilibyśmy na muzułmanów. Islam natomiast, będąc w centrum starożytnego świata, znajdował się w lepszym położeniu, stąd uczeni muzułmańscy mogli prowadzić ciekawe dyskusje z buddystami, hinduistami, zaratusztrianami, chrześcijanami i Żydami. Przykładowo, autorem jednej z pierwszych prac obiektywnego religioznawstwa porównawczego był X-wieczny wielki uczony z Bagdadu al-Biruni. Al-Biruni udał się do Indii, gdzie nauczył się sanskrytu, debatował z hinduskimi mędrcami i napisał pokaźną trzytomową pracę Taḥkīk mā fi al-Hind (Doszukiwania tego, co kryją Indie). W pracy tej al-Biruni stwierdza, że choć hinduizm na pierwszy rzut oka może wydawać się rodzajem bałwochwalstwa, to w rzeczywistości w swych wyższych formach zakłada wiarę w całkowitą jedność Bóstwa, dlatego też zasługuje na szacunek i traktowanie go na tej podstawie. Jest to bardzo interesująca praca, obiektywna i naukowa. Wspominam o tym żeby zademonstrować, że islam i muzułmanie mieli strategiczną przewagę, dzięki której łatwiej było im pisać o innych religiach niż średniowiecznym chrześcijanom.
Najbardziej ciekawiącą średniowiecznych muzułmanów religią było jednak chrześcijaństwo. Interesowało ich ono z trzech powodów. Po pierwsze, chrześcijaństwo było ich największym rywalem militarnym po drugiej stronie granicy z Bizancjum. Po drugie, było najliczniejszą religią mniejszościową na głównych terenach świata muzułmańskiego. Muzułmanie zaczęli tak naprawdę stanowić na swych terenach większość dopiero 3-4 stulecia po początkowym podboju. Do tego momentu ich ludność była głównie chrześcijańska. W Egipcie muzułmanie przeważyli liczebnie chrześcijan dopiero w XIII-XIV w. Po trzecie, chrześcijaństwo często figuruje w Koranie, co skłaniało muzułmańskich teologów do głębszych dociekań na temat Jezusa z Nazaretu: kim był i w co wierzą chrześcijanie. Zainteresowani tą tematyką byli w szczególności autorzy wielotomowych komentarzy do Koranu. Komentatorzy ci zaczynają szeroko objaśniać wersety za każdym razem kiedy pojawia się w nich Jezus. Można więc stwierdzić, że w okresie przednowożytnym zdecydowanie najczęstszą i najbardziej szczegółową interakcją literacką, do której dochodziło pomiędzy dwoma kulturami religijnymi, była interakcja islamu z chrześcijaństwem. W pewnym sensie sytuacja nie ulega dziś większej zmianie, choć chrześcijanie wykazują o wiele żywsze i inteligentniejsze zainteresowanie innymi religiami niż współcześni muzułmanie, niezależnie od tego czy motywowani są prawdziwie ekumenicznymi pobudkami czy też niekiedy misyjnymi. Niemniej jednak większość współczesnych chrześcijańskich publikacji na temat innych religii jest ciekawsza i lepiej zbadana od muzułmańskich. Powodem tego może być niefortunna muzułmańska tendencja do postrzegania chrześcijaństwa jako drugorzędnej, wyczerpanej siły w dzisiejszym świecie. Kiedy muzułmanie podejmują się polemiki lub dialogu z inną cywilizacją, czy Zachodem, ich uwagę zwraca raczej zachodnia świecka nowożytność a nie chrześcijaństwo – co według mnie jest błędem, ale taki jest obecnie dominujący wśród muzułmanów trend.
Zacznijmy więc dyskusję o interakcjach pomiędzy tymi dwoma wiarami od potencjalnie jednoczącej postaci Jezusa. W dialogu tym występuje pewna nierówność, Biblia nie wspomina bowiem o islamie ani o Proroku Muhammadzie, w Koranie zaś czytamy o chrześcijaństwie całkiem sporo. Jest to więc źródło dysproporcji: mówiąc o Jezusie, muzułmanie mogą powoływać się na materiał zawarty w ich świętym piśmie, chrześcijanie natomiast nie mają w swoim żadnych wzmianek o Muhammadzie. Co też Koran mówi o chrześcijaństwie? Wzmianki w Koranie są niekiedy pozytywne, a niekiedy krytyczne. Na przykład:
„Zaprawdę, ci, którzy wierzą, żydzi, chrześcijanie i sabejczycy – ktokolwiek wierzy w Boga i Dzień Ostateczny i postępuje prawie, będzie miał nagrodę u swego Pana”. (2:62)
„Zauważysz, że najbliższymi w miłości wobec wierzących są ci, którzy mówią, ‘Myśmy chrześcijanie’, bowiem wśród nich są księża i mnisi, i ponieważ nie unoszą się pychą”. (5:82)
Bardzo możliwe, że wers ten objawiony został niedługo po emigracji pierwszych muzułmanów z Mekki do Abisynii, gdzie ciepło przyjął ich chrześcijański król Negus, udzielając im azylu. Wielu muzułmańskich komentatorów zgadza się z taką interpretacją, wers ten może być więc właśnie nawiązaniem do tego wydarzenia.
W innym wersie czytamy:
„Daliśmy Jezusowi Ewangelię, a w sercach jego naśladowców uczyniliśmy życzliwość i miłosierdzie. Zaś życie zakonne – to oni je wnieśli, myśmy im go nie przepisali, choć zależało im jedynie, aby zadowolić Boga, jednak nie potrafili przestrzegać go należycie.” (57:27)
W wersie tym widzimy śmiałą krytykę życia zakonnego, niezmiernie ważnego na Bliskim Wschodzie w czasach objawienia Koranu. Sam Prorok mocno potępił życie zakonne mówiąc: „W islamie nie ma życia zakonnego”. Jego krytyka wynika z faktu, że z punktu widzenia islamu świat nie jest upadły, lecz zdolny do samonaprawy. Dusze jednostek są wstanie naprawić się same, świat, społeczeństwa ludzkie mogą się naprawić – nie są bowiem upadłe w stopniu wymagającym boskiej interwencji. Ucieczka przed światem w życie klasztorne nie jest niezbędna do osiągnięcia świętości. Osiągnąć ją można w świecie i poprzez świat, a nie wbrew jemu, unikając go.
Następny wers w surze 5:14 nawiązuje do Nowego Przymierza, głoszonego przez św. Pawła:
„Z tymi, którzy są chrześcijanami zawarliśmy przymierze, lecz oni zapomnieli część napomnienia, wznieciliśmy więc wśród nich niezgodę i podziały aż do Dnia Zmartwychwstania” (5:14)
Widzimy tu pewnie nawiązanie do wielkich sporów chrystologicznych, które wprawiły świat chrześcijański w zamęt o podłożu wyznaniowym. Pierwsi muzułmanie dobrze zdawali sobie z tego sprawę, Bliski Wschód był bowiem wówczas mocno podzielony religijnie na jakobitów, nestorian, koptów, monofizytów, ortodoksów, arian, itd. Niektórzy chrześcijanie sami zgodziliby się z Koranem, że podziały te były niejako karą boską za niewłaściwe pojmowanie natury Jezusa.
Maria
Wątkami chrześcijańskimi, które otrzymują w Koranie najwięcej uwagi są jednak Zwiastowanie i Narodziny Jezusa. Tematom tym poświęcone są długie fragmenty świętej księgi islamu. W surze 3:31-37 czytamy na przykład o narodzinach Marii, ofiarowanej Bogu. Być może była jedną z dziewic oddanych Świątyni, jak spekulowali niektórzy późniejsi muzułmańscy komentatorzy. Tekst sury mówi:
„Jej Pan przyjął ją łaskawie i pozwolił jej dorastać w łasce. A Zachariasz dbał o nią. Ilekroć Zachariasz zawitał u niej w sanktuarium, znalazł u niej zaopatrzenie. Powiedział: „Mario, skąd to?” Odpowiedziała: “To od Boga, zaprawdę Bóg zaopatrza kogo chce bez rozrachunku”.
Podobnie jak w kilku innych wzmiankach o Marii, tak i tu natrafiamy na materiał pozabiblijny. Znamienne, że Koran mówi nam o Marii Pannie więcej niż Nowy Testament. Katolików w szczególności zaciekawić może rola, jaką Maria odgrywa w pobożności muzułmańskiej. Jest ona bardzo poważana w Koranie, postrzegana jako czyniąca cuda, niektórzy wybitni średniowieczni teolodzy muzułmańscy widzieli w niej prorokinię, ponieważ przemówił do niej bezpośrednio Bóg, co jest w islamie definicją proroctwa. Islam potwierdza również jej dziewictwo. Nie uważana jest ona jednak za Theotokos (Matkę Boską), Jezus nie jest bowiem w muzułmańskim mniemaniu wcieleniem Boga, a jedynie kolejnym natchnionym przez Niego prorokiem. Niepokalane poczęcie jest w islamie jednym z cudów Marii, jednak nie pociąga za sobą nic więcej. W Nowym Testamencie niepokalane poczęcie odgrywa ważną rolę w przyjściu na świat nieskalanego, niezbrukanego grzechem ciała Logosu, z kolei islam nie interpretuje tak dziewiczego poczęcia. Nie może, bo seksualność w islamie, podobnie jak i judaizmie, odbierana jest o wiele pozytywniej niż w chrześcijaństwie. Dziewica Maryja jest więc przez muzułmanów bardzo poważana i uważana za swego rodzaju wzór, nie odgrywając jednak wielkiej roli w zbawieniu, jaką przypisuje jej katolicyzm, w szczególności ten późniejszy – Watykan uznał doktrynę wniebowzięcia Marii Panny za natchnioną przez Boga dopiero w 1950 roku. Widzimy więc w niej kolejną postać, która wydaje się być dobrym punktem wspólnym umożliwiającym owocne interakcje pomiędzy muzułmanami a chrześcijanami, ujawniającą jednak istotne różnice po głębszym zbadaniu tematu.
Kolejną rzeczą, o której warto wspomnieć, jest Maria jako wzór do naśladowania. Maria jest jedną z czterech kobiet, które Prorok uznał za „kobiety doskonałe”, kobiety bez grzechu. W praktyce jednak Maria nigdy nie była wzorem do naśladowania dla muzułmanek w ten sam sposób jak zwykle miała być dla chrześcijanek (zarówno prawosławnych, jak i katoliczek, w mniejszym stopniu w tradycji protestanckiej). A to dlatego, że jej dziewictwo nie jest w islamie tak wysoko cenione jak w chrześcijaństwie. Dla muzułmanek wzorem do naśladowania była zawsze Fatima, córka Proroka, a nie Dziewica Maria. Nawiasem mówiąc, ciekawie komentują to niektóre feministyczne autorki. Amerykańska katoliczka Maura O’Neill, pisząca o duchowości kobiet, wskazywała, że jednym z problemów, jakie mogą mieć współczesne kobiety z przyjęciem Marii za wzór do naśladowania jest fakt, że jej doskonałość leży poza jej ciałem i normalnymi czynnościami fizycznymi. Miało to ogromny wpływ na wczesnochrześcijańskie ideały kobiecej świętości. Kobieta idealna miała być zakonnicą, dziewicą, wyrzekać się macierzyństwa i normalnych funkcji fizycznych swej płci. W islamie zaś mimo wyjątkowości Marii, nie jest ona wzorem do naśladowania w takim stopniu jak Fatima. Wielkość Fatimy polega w szczególności na tym, że wydała na świat potomków Proroka (ahl al-bajt). Jest płodną protoplastką duchowej elity wśród muzułmanów, a jako wzór dla muzułmanek potwierdza duchowe wartości macierzyństwa zamiast je podważać. Tego typu porównania w książce Maury O’Neill czynią ją bardzo ciekawą.
Zostańmy przy temacie Błogosławionej Dziewicy. W surze 19 czytamy o zwiastowaniu i jest to jeden z najpiękniejszych fragmentów Koranu, szczególnie w języku arabskim, o pięknym rytmie i rymach.
„Wspomnij w Księdze o Marii. Kiedy oddaliła się od swego ludu do miejsca wschodniego, z dala w odosobnieniu. Wtedy zesłaliśmy jej Naszego Ducha, który objawił się jej jako człowiek bez skazy. Powiedziała: „Miłosierny Bóg mą ostoją, jeśliś bogobojny!” Powiedział: „Jestem tylko posłańcem Twego Pana, aby podarować ci czystego syna”. Powiedziała: „Jakże mogę mieć syna, jeśli nie dotknął mnie mężczyzna ani nie byłam ladacznicą.” Powiedział: „Otóż tak, Twój Pan rzekł: „To dla mnie łatwe” – abyśmy uczynili go znakiem dla całej ludzkości i miłosierdziem od Nas”. Słowo się rzekło.” (19: 16-44)
Chrześcijański czytelnik dostrzeże być może w tej historii pewne podobieństwa do wersji biblijnej, jest też jednak kilka różnic. Dalej mamy narodziny Jezusa, a tu opowieść różni się ogromnie, jest wręcz nie do poznania:
„Bóle porodowe zaprowadziły ją do pnia palmy. Rzekła: „A żem wcześniej skonała i pamięć o mnie przepadła.” A On zawołał do niej spod niej: „Nie rozpaczaj! Twój Pan uczynił przed tobą strumien. Potrząśnij ku sobie pniem palmy, upuści na ciebie wilgotne, dojrzałe daktyle”.
W dalszej części narracja opisuje, jak Maria przychodzi z dzieckiem do swojego ludu, który oskarża ją o nieprzyzwoitość. Maria dowodzi, że przytrafiło jej się coś niezwykłego, wskazując na dzieciątko Jezusa, który w cudowny sposób przemawia z kołyski. Jezus mówi: „Inni abdullah” (jestem sługą Bożym), dał mi Księgę i uczynił prorokiem. Uczynił mnie błogosławionym, gdziekolwiek będę”. Jezus używa tych konkretnych słów, żeby obalić Pawłowe podejście do chrystologii, któremu z emfazą przeciwstawia się Koran. Jezus mówi: „Inni abdullah”, „Jestem sługą Bożym”, nie „Bogiem” czy „Synem Bożym” tylko „Jestem sługą Bożym”. W islamie bycie prawdziwym sługą Bożym to najwyższy i najbardziej wniosły stopień, do którego można aspirować. Jezus dostał Księgę, którą według Koranu była Indżil – od zarabizowanego greckiego słowa Ewangelos (Dobra Nowina) – jedno z czterech pism świętych jakie otrzymała ludzkość, które znamy z nazwy. Według chrześcijaństwa Jezus nie otrzymał księgi – księgę o nim napisali czterej ewangeliści. „Wa dża’alani nabijjan” – „uczynił mnie prorokiem”. Jezus w pewnym sensie jest prorokiem dla chrześcijan, ale oczywiście więcej niż tylko prorokiem. Zatem pierwsze trzy rzeczy, które Jezus wypowiada z kołyski skonstruowane są w sposób podważający pogląd większościowego chrześcijaństwa na Jezusa z Nazaretu. Narracja Koranu ciągnie się dalej (19:28-34).
Zauważamy więc, że ten konkretny opis wydarzeń, dotyczący narodzin Jezusa jest nieznany, nie ma go w czterech Ewangeliach, ani w niekanonicznych Ewangeliach, i mimo że w pierwszych stuleciach po Jezusie pojawiło się o nim wiele legendarnego materiału, to nawet w tej literaturze nie sposób odnaleźć żadnych paraleli do Koranu. Ten opis jest czymś zupełnie nowym. Nie ma w tej opowieści ani Józefa, ani Betlejem, ani królów. Obraz jawi się nam niezmiernie skromnie. Mamy przed nami kobietę pozostawioną samą sobie, rodzącą pod palmą, gdzieś na pustkowiu na wschód od Jerozolimy, która później wraca, żeby stawić czoła skandalowi. Jedyną rozpoznawalną cechą jest tu dziewicze poczęcie. Narracja Koranu kreśli nam zatem pełny, choć wcześniej nieznany, obraz pojawienia się na świecie Jezusa. Jest skonstruowana tak, by stale akcentować jego człowieczeństwo. Podtrzymana w Koranie doktryna Niepokalanego Poczęcia logicznie rzecz biorąc nie leży w sprzeczności z człowieczeństwem Jezusa. Jeśli zaś chodzi o jego późniejsze losy, to nakreślone są bardzo pobieżnie i nie bardzo interesują Koran. Sura 3:45-53 mówi nam, że Jezus miał hawarijjun (uczniów). W Surze 5:110 dowiadujemy się, że został posłany do Dzieci Izraela potwierdzając Torę i wnosząc pewne poprawki. To istotne, bo w muzułmańskim mniemaniu Jezus wiódł życie wierzącego Żyda. Koran wspomina, że czynił on cuda, przywrócił do życia zmarłych, uzdrowił ślepca i trędowatego, a także ożywił ptaka z gliny – trzymał glinianego ptaka w ręce, dmuchnął w niego i sprawił, iż ptak ożył. Nie ma tego w czterech Ewangeliach, ale ciekawe, że występuje w jednej z Ewangelii odkrytych jakieś 50 lat temu w Nag Hammadi – gnostycznej Ewangelii Tomasza. Opowieść ta ma więc swój precedens.
Najbardziej zaskakujące jest jednak – znów w kontekście krytyki Pawłowego chrześcijaństwa – że Koran zdaje się zaprzeczać ukrzyżowaniu Jezusa:
„Ani go zabili ani ukrzyżowali, a jedynie wydawało im się. Ci, którzy poróżnili się w jego sprawie, mają wątpliwości wobec niego. Nie mają wiedzy o nim, a tylko domysły. Z pewnością go nie zabili, tylko Bóg wzniósł go do Siebie.” (4:157)
Szerze mówiąc, fragment ten nie jest jasny i różnie go komentowano. Wyrażenie „wa lakin szubbiha lahum” („ a jedynie wydawało im się”) – te kilka arabskich słów rozumiano czasem w ten sposób, że ukrzyżowany został ktoś podobny do Jezusa. Niektórzy średniowieczni egzegeci uważali na przykład, w dużej mierze spekulując, że aby ocalić swego proroka, Bóg zmienił twarz zdradzieckiego Judasza na podobieństwo Jezusa i to właśnie jego pojmali i ukrzyżowali żołnierze rzymscy. Muzułmańscy komentatorzy przedstawili jeszcze kilka innych teorii na objaśnienie tego wersetu. Ewidentnie jednak Koran zaprzecza ukrzyżowaniu, zwłaszcza w sposób opisany przez ewangelistów. Warto zauważyć, że teologia Koranu nie wymaga tego kategorycznie. Jezus mógłby umrzeć na krzyżu, mógłby nawet zmartwychwstać i nie pociągałoby to za sobą koniecznie wiary w jego boskość albo w ofiarne odkupienie grzechu pierworodnego. Podobna narracja mogłaby zostać zachowana i znaleźć się w Koranie, nie kwestionując podstawowych założeń teologicznych tej księgi. Byłby to po prostu kolejny chwilowy triumf ludzkiego zła, nie mający większych implikacji teologicznych. Dlaczego więc Koran zaprzecza ukrzyżowaniu, skoro ujęcie tej narracji nie podważyłoby jego podstawowych tez? Może to być zabieg retoryczny, jakiego Koran używa aby odrzucić doktrynę tradycyjnie wyznawaną przez chrześcijaństwo Pawła. Doktryna ta, mianowicie doktryna boskości Jezusa, została przez Koran potępiona:
„O ludu Księgi, nie dopuszczaj się skrajności w swej religii i mów o Bogu jedynie prawdę. Mesjasz syn Marii jest jedynie posłańcem Boga i Jego słowem, które umieścił w Marii i duchem od Niego. Zatem wierzcie w Boga i jego posłańców i nie mówcie trzy. Zaprzestańcie – będzie lepiej dla was. Bóg jest jednym Bogiem, jest zbyt wzniosły, aby mieć syna”. (4:171)
Na podstawie tego wersu większościowy islam tradycyjnie przypinał chrześcijaństwu raczej niechlubną łatkę szirku, czyli naruszenia zasady jedności Boga. To poważne oskarżenie, bo Koran używa tego samego pojęcia w polemice z mekkańskimi bałwochwalcami z plemienia Kurajsz. Koraniczny Jezus oczywiście zaprzecza przypisywaniu mu cech boskich, jak wspomniałem wcześniej, mówi: „Inni abdullah” – „Jestem sługą Bożym”.
Podsumowując więc, Koran potwierdza, że Jezus był prorokiem i mesjaszem, a nie Bogiem. Kluczowe aspekty jego misji, takie jak głoszenie nadchodzącego Basileia tou Theou (Królestwa Bożego), są w Koranie całkowicie nieobecne. Pełny obraz uzupełniają nieco hadisy i spora ilość opowieści ascetycznych, które przeniknęły do wczesnej społeczności muzułmańskiej po kontakcie z chrześcijańskimi anachoretami albo po nawróceniu chrześcijan na islam. Jezus islamu jest jednak zawsze Jezusem-człowiekiem, wędrownym ascetą z Galilei, który potwierdza Prawo, pełni swe posłannictwo tylko wśród zagubionych owiec Izraela i nie uważa swej misji za powszechną. Tak oto Janowy i Pawłowy Jezus znika bez śladu.
Tłum. Paweł Bardecki