Wpadki islamofobii
Antyislamskie media robią kawał dobrej roboty. To dzięki nim dowiadujemy się o zagrożeniach i spiskach ze strony muzułmanów, jakie skrywają przed nami poprawni politycznie dziennikarze, będący jak wiadomo na liście płac Arabii Saudyjskiej. To dzięki nim wiemy, że jesteśmy zaledwie o krok od narzucenia całemu Zachodowi prawa szariatu, a tajna Rada Mędrców Mekki i Medyny już zastanawia się kto zostanie pierwszym zachodnim kalifem. Faworytem jest podobno Barack (Hussein!) Obama, który – jak dzięki antyislamskim mediom wiemy – jest muzułmaninem. To oni demaskują tajne próby wycofania wszystkich produktów niespełniających wymogów halal z naszych osiedlowych warzywniaków.
Czasem jednak nawet najbardziej przenikliwym tropicielom prawdy zdarza się popełnić błąd. Spójrzmy więc na listę co ciekawszych wpadek. Mimo tego, że ich zweryfikowanie i zdementowanie wymaga zazwyczaj tylko pięciu minut czasu i wyszukiwarki Google, co chwilę powracają one jak bumerang na antyislamską blogosferę i grupy dyskusyjne. Kłamstwo, jak mawiają, obiegnie całą ziemię zanim prawda zdąży założyć buty.
1. Angola delegalizuje islam
Ta informacja wywołała prawdopodobnie największą euforię w historii środowisk antymuzułmańskich, co ciekawe przenikając nawet do niektórych mainstreamowych mediów. Mokry sen o delegalizacji islamu, w który nie wierzyli nawet sami o nim śniący, jednak się gdzieś ziścił pokazując, że da się!
Euforia nie trwała jednak zbyt długo i do snów trzeba było powrócić – informacja okazała się oparta na mizernie skleconym zlepku nieprecyzyjnych informacji i ostatecznie została zdementowana przez ambasadę Angoli w Waszyngtonie.
2. Kwitnąca wiśnia nie dla muzułmanów
Jakieś pocieszenie po spektakularnym fiasku z Angolą dawał fakt, że jest jednak kraj, który być może całkiem islamu nie zdelegalizował, ale przynajmniej trzyma muzułmanów ostro pod butem i nawet pisnąć im nie daje – Japonia.
Obeznani z japońskimi realiami bardzo łatwo demaskują przekłamania, dowodów na „japońską listę” ze świecą szukać, a japoński islam jak gdyby nigdy nic spokojnie się rozwija, nie przeszkadza to jednak informacji o muzułmanach w Japonii żyć własnym życiem w antyislamskim światku.
Podobno jednak informacja ta odniosła pewne pożądane przez islamofobów skutki. Jak donoszą nam poufne źródła z Tokio, po jej przeczytaniu umarli ze śmiechu szyicki szejch Tatsuichi Ibrahim Sawada oraz sunnicki imam Abdullah Takazawa.
3. Zbiorowy ślub palestyńskich pedofilów
Zawrotną karierę zrobiły w internecie zdjęcia z masowego ślubu w strefie Gazy, na którym panowie młodzi trzymają za ręce dziewczynki poniżej dziesiątego roku życia. W antyislamskim światku nikt nie ma wątpliwości – dziewczynki to panny młode a całe zdarzenie to wielkie pedofilskie zaślubiny.
Masowy ślub około pięciuset par rzeczywiście się odbył. Każdy choć trochę obeznany z kulturą muzułmańską wie jednak, że panny młode zgodnie z zasadą segregacji znajdowały się w innym miejscu a mężczyzn zgodnie ze zwyczajem odprowadzały ich młode siostrzenice lub kuzynki. I chociaż już w 2009 roku potwierdził to obecny na ślubie dziennikarz Sky News, Tim Marshall, legenda o pedofilskim ślubie ma się dobrze. Na przykład polski portal euroislam.pl podtrzymywał ją jeszcze w roku 2012:
4. Holocaust w Nigerii
Wyjątkowo bezczelną podróbkę spopularyzowała jedna z ikon islamofobii, Pamela Geller, która wraz z Robertem Spencerem przewodzi ruchowi Stop Islamization of America. Na swym blogu opublikowała szokujące zdjęcie dziesiątek zwęglonych zwłok, utrzymując, że są to ciała nigeryjskich chrześcijan spalonych żywcem przez muzułmanów. Informacja ta do dzisiaj krąży jak widmo po antyislamskich grupach dyskusyjnych, mimo że zdjęcie okazało się przedstawiać ofiary wybuchu cysterny z benzyną w Kongo.
5. Egipska nekrofilia
W roku 2012 dowiedzieliśmy się od takich gwiazd islamofobii jak Robert Spencer i Raymond Ibrahim, jak i z wielu mainstreamowych mediów, że egipski parlament miał zamiar wprowadzić prawo zezwalające mężom na „pożegnalny” stosunek seksualny ze zmarłymi żonami. Zanim jednak ktoś sięgnął po zdrowy rozsądek podpowiadający, że historie zbyt szalone by być prawdą najczęściej nią nie są, informacja została zdementowana, okazując się najprawdopodobniej próbą czarnego PR-u ze strony ówczesnej egipskiej opozycji.
Niektórzy mieli odwagę przyznać się, że uwierzyli w bzdurę. Większość wolała w milczeniu przeczekać aż historia zostanie zapomniana. Jeszcze inni, jak na przykład polski euroislam.pl, byli bardziej kreatywni: rozdźwięk między treścią artykułu („Czarny PR w Egipcie”) a tytułem w adresie URL („egipt-legalizuje-nekrofilie-pozegnalny-seks-z-trupem”) oraz komentarzami użytkowników zdaje się sugerować, że portal ten początkowo połknął haczyk i opublikował pierwotną historię, a kiedy okazała się nieprawdziwa, treść artykułu została cichaczem podmieniona.
6. Gdzie jest krzyż, świąt nie będzie i inne przykłady muzułmańskiego panoszenia się
Właściwie co roku około grudnia dowiadujemy się, że muzułmanie chcą zakazania choinek i w ogóle obchodzenia świąt Bożego Narodzenia. Jak często okazuje się to bzdurą możemy przeczytać na przykład tutaj, tutaj i tutaj. Jeszcze częściej wierzymy w doniesienia o żądaniach zakazu świnki z tej czy innej kreskówki, nawet jeśli wymaga to przedstawienia satyry jednego żartownisia z Youtube jako poważnej muzułmańskiej kampanii protestacyjnej.
Wyznawcy islamu targają się też podobno na symbole chrześcijańskie, domagając się ich usuwania z przestrzeni publicznej, na przykład z katolickich uniwersytetów. Nawet jednak gdy okazuje się, że na obecność takiego krzyża nie poskarżył się ani jeden muzułmanin, a skarga złożona została przez niemuzułmańskiego, „postępowego” profesora, nie przeszkodziło to gwiazdom walki z islamizacją (m.in. Pamela Geller, Raymond Ibrahim, Zuhdi Jasser) używać tego incydentu jako przykładu „islamskiego supremacjonizmu”.
7. Muzułmańskie bakterie w szpitalach
Nieusatysfakcjonowani próbami zakazania świń w kreskówkach i odwołania świąt, muzułmanie nie ustają w narzucaniu swych drakońskich zasad w przestrzeni publicznej. Według informacji jaka obiegła brytyjską antyislamską blogosferę, a która dotarła i do polskiego internetu, wyznające islam pielęgniarki w Wielkiej Brytanii zostały zwolnione z obowiązku mycia rąk podczas wykonywania swoich obowiązków ponieważ odsłanianie rąk poniżej łokcia kłóci się z zasadami ich religii.
Doniesienie to wzięli na warsztat dziennikarze kanału Channel 4. Okazało się, że nie tylko nie można znaleźć właściwie żadnego źródła tej informacji ale też, że wskazówki higieniczne służby zdrowia jasno mówią o obowiązku mycia rąk i pozwalają muzułmankom jedynie nosić długie rękawy pod warunkiem ich podwijania w czasie wykonywania czynności medycznych lub stosowania jednorazowego higienicznego rękawa do wyrzucenia po użyciu.
8. Wreszcie ktoś głośno powiedział prawdę!
Jakaż to satysfakcja kiedy ktoś znany, a najlepiej ktoś u władzy, powie wreszcie głośno tym szmatogłowcom co wszyscy o nich myślimy… Satysfakcja najwyraźniej tak wielka, że nie zaszkodzi od czasu do czasu włożyć komuś w usta słów, których nie powiedział.
Premier Australii podobno odważnie kazał muzułmanom w swoim kraju się dostosować albo spadać na szczaw, w ślad za nim poszedł Wladimir Putin, nawet Bill Cosby powiedział nam jak bardzo ma dość panoszenia się muzułmanów. Jedyny drobny problem w tym, że żaden z nich nie powiedział tego, co mu się przypisuje.
Rzekomą wypowiedź australijskiego premiera możemy przeczytać w pełni po polsku np. dzięki ciężkiej pracy dziennikarskiej portalu Fronda. Niestety, informacja jest nie tylko fałszywa ale od 2005 roku próbuje się ją przypisać już trzeciemu z kolei premierowi tego kraju. No cóż, może do czterech razy sztuka, a tymczasem z samej Frondy udostępniło tę fałszywkę na swym Facebooku 30 tysięcy osób.
Ze świecą szukać też jakiegokolwiek śladu rzekomego przemówienia Putina do rosyjskiej Dumy w oficjalnym archiwum albo przynajmniej w jakiejkolwiek poważnej prasie. Dużo łatwiej jednak znaleźć jego wypowiedź (z tego samego roku co jego rzekome antymuzułmańskie uwagi), w której wymienia islam jako „integralną część tożsamości Rosji, jej historycznego dziedzictwa i życia współczesnych obywateli”.
Znany amerykański aktor i komik Cosby wysłał podobno masowego e-maila, w którym skarży się między innymi na muzułmanów. Tekst ten stał się znany pod tytułem „Mam 76 (według innych wersji 83) lat i jestem zmęczony” i możemy przeczytać go na przykład tutaj. A że sam Cosby zdementował przypisywane mu autorstwo tych słów na swojej stronie internetowej, określając je jako „paskudne opinie” oraz publicznie chwalił moralność i wartości rodzinne muzułmanów twierdząc, że wszyscy powinni brać z nich przykład… no cóż, czasem inni wiedzą co powiedzieliśmy lepiej niż my sami.
9. Lekcje obcinania głów
Każdego roku w islamskim miesiącu Muharram muzułmanie odłamu szyickiego upamiętniają tragiczną śmierć Imama Husseina, wnuka Proroka Muhammada, który został brutalnie zamordowany wraz ze swymi towarzyszami, ich żony i córki zostały zaś wzięte do niewoli. Częścią corocznych obchodów tego miesiąca jest m.in. znane pod nazwą Ta’ziyeh teatralne odgrywanie tych wydarzeń na ulicach, placach i w szyickich centrach.
Przedstawienia te dostarczają islamofobom świetnej okazji do manipulacji. Jedno z nich, w wykonaniu dzieci z szyickiego meczetu w Kanadzie, posłużyło m.in. niezawodnej Pameli Geller do twierdzenia, że dzieci te uczone są w meczecie obcinania głów, ignorując nie tylko fakt, że było to widowisko porównywalne z chrześcijańskimi misteriami pasyjnymi, ale również fakt, że odgrywając te wydarzenia szyici utożsamiają się nie z tymi, którzy owe głowy ucinali, ale z tymi, którym je ucięto.
W podobny sposób wykorzystano teatralne odgrywanie wzięcia do niewoli kobiet Imama Husseina i jego towarzyszy, przedstawiane co roku w różnych krajach szyickich (przykłady: 1,2,3,4,5). W światku internetowych islamofobów tego typu zdjęcia przeobraziły się w „odprowadzanie zakutych w łańcuchy muzułmanek na spotkanie z nowymi mężami” – w takim wcieleniu opublikowała je m.in. brytyjska organizacja antyislamska Britain First, a w Polsce portal Fronda. Bardziej uważne oko dojrzy nawet w tle pierwszego zdjęcia rząd kobiet uderzających się w piersi w ramach charakterystycznego dla szyitów rytuału zwanego Matam.
10. Halal-burdel
W Amsterdamie otwarty ma zostać dom publiczny dla muzułmanów, w którym można świntuszyć po bożemu, z muzułmańskimi prostytutkami modlącymi się pięć razy dziennie. Przybytek nazywać się ma „Gorący rogalik” (według innych wersji „Gorący księżyc”) i ma już poparcie trzech napalonych imamów. Czy potrzeba więcej dowodów na to, że ta religia usprawiedliwia każdą perwersję na jaką przyjdzie ochota jej wyznawcom? – przekonują nas m.in. niezawodna Fronda i inne portale chrześcijańskie i antyislamskie, którym wtóruje gawiedź na islamofobicznych forach internetowych.
Pierwotna informacja ukazała się w piśmie Nordpresse, a więc satyrycznym magazynie publikującym parodie newsów, będącym belgijskim odpowiednikiem amerykańskiego The Onion czy polskiego Asz Dziennik. Inne związane z islamem artykuły w tym piśmie informują nas na przykład o wynalezieniu sposobu genetycznego przystosowania świń do spełniania wymogów halal. Nawet osobliwe nazwisko autora artykułu („Abdelrottenstein”) nie wywołało podejrzeń naszych antyislamskich poszukiwaczy prawdy.
Większość punktów powyższej listy dotyczy oczywiście marginalnych incydentów i w żaden sposób nie neguje istnienia innych rzeczywistych problemów. Nie o takie negowanie jednak chodzi, ale o postawienie dwóch zasadniczych pytań:
1. W jaki sposób dochodzi do takich przekłamań? Osoby, które jako pierwsze puszczają takie informacje w obieg muszą albo dokonywać świadomej fabrykacji albo mieć poważne problemy z poprawną interpretacją faktów. Co kieruje osobą, która widząc zdjęcie ofiar wybuchu cysterny robi z niego zdjęcie ofiar muzułmańskiego ataku? I co ważniejsze, jak często z podobnym mechanizmem „głuchego telefonu” i leniwego dziennikarstwa mamy do czynienia w poważniejszych publikacjach zajmujących się donoszeniem o „muzułmańskich incydentach”?
2. Co powoduje, że spora liczba ludzi tak łatwo wierzy w tego typu przekłamania? Nie jest to bynajmniej zjawisko marginalne, sądząc m.in. po fakcie powtarzania części tych głupot przez osoby będące w tym środowisku pewnymi autorytetami. Dementi i sprostowania większości tego typu informacji są dostępne tak łatwo jak same informacje, dlaczego więc wiele osób jest w stanie uwierzyć w największą nawet bzdurę tylko dlatego, że jest „antymuzułmańska”? Co dodaje nawet najbardziej nieprawdopodobnie brzmiącym informacjom aury wiarygodności tylko dlatego, że dotyczą one muzułmanów?
Mehdi Hassan próbował odpowiedzieć niedawno dlaczego wielu muzułmanów tak łatwo wierzy w teorie spiskowe. Muzułmanie nie są jednak jedyną stroną, która musi podjąć refleksję nad podobnym pytaniem.