Muzułmanie nie są wyjątkiem

Łukasz Wilkowski

Ostatnie przeszukiwanie google wskazuje na to, że aktualnie na świecie żyje 1,6 miliarda wyznawców religii muzułmańskiej. Pod praktycznie każdą szerokością geograficzną i na każdym kontynencie, włączając w to takie państwa, o których zazwyczaj nie myślimy, jak Andora, czy Lichtenstein, możemy znaleźć Koran i ludzi zwracających się pięć razy dziennie w kierunku Mekki, a także w momencie pisania tego artykułu ściśle poszczących z powodu Ramadanu. Ten fakt jest tak oczywisty, że aż dziwnie w ogóle o nim wspominać, nie piszemy przecież jako o nowości, że Słońce krąży wokół Ziemi, albo, że Ziemia jest okrągła, bo są to fakty, z którymi nie powinno się dyskutować, a przynajmniej nie na poważnie. Tak przynajmniej mi się wydawało, a potem okazało się, że filmy na youtube na temat teorii Płaskiej Ziemi mają setki tysięcy odsłon i coraz więcej zwolenników.

Z muzułmanami jest trochę jak z kulistością naszej planety – pewne rzeczy powinny wydawać się oczywiste, ale jednak oczywiste nie są.

Zrobiłem raz mały test i zapytałem kilkoro znajomych, jakie pierwsze skojarzenie przychodzi im do głowy, kiedy słyszą słowo „islam”. Odpowiedzi były porażające: multi-kulti, kamienowanie, brak praw człowieka, agresja. Jedna ze znajomych odpowiedziała, że jej wujek ma fajne książki o islamie, więc pomyślała o nim, czym uratowała honor moich rozmówców i rozmówczyń. Innymi słowy, ludziom wmówiono że 1.6 miliarda ludzi to terroryści/potencjalni terroryści, nie szanujący innych kultur, mało inteligentni „inni” (kto to wmówił i dlaczego, to zupełnie inna historia, ale przecież wiemy, że jeśli wmówimy ludziom, że coś im grozi, to będą nas popierać, jeśli tylko stwierdzimy, że mamy sposoby, aby ich przed tym zagrożeniem obronić). Jeśli zastanowić się nad tym poważnie, to brzmi to tak absurdalnie, że aż się prosi, aby wyśmiać taką narrację. My jednak nie możemy jej wyśmiewać. Dlaczego? Bo ta narracja wpływa na tysiące, setki tysięcy ludzi na całym świecie – muzułmanie są na cenzurowanym. Pamiętam jak zszokowała mnie pewna muzułmanka pisząc, że pogodziła się już z faktem, że kontrola na lotnisku w jej przypadku trwa znacznie dłużej niż w przypadku osób nie noszących hidżabu. Niestety dotyczy to również biednych sikhów i ich turbanów, zdarza się, że są myleni z muzułmanami i dostają za swoje.

Czy islam jest wszędzie taki sam? Tak, bo islam pod każdą szerokością geograficzną mówi, że Bóg jest jeden, a Muhammad jest Jego prorokiem. Islam jest jeden. Czy to w przełożeniu na praktykę oznacza, że islam w nauczaniu Arabii Saudyjskiej czy Iranu to dokładnie ten sam islam, z jakim mamy do czynienia w UK, w Polsce, w Portugalii, wszędzie indziej? Nie, bo islam w Arabii Saudyjskiej jest praktykowany w innych warunkach, niż ten praktykowany w UK, w Polsce czy w Indiach.

Czy szariat jest jeden? Można powiedzieć, że jego „duch” jest jeden, bo wywodzi się z tego, czego według Koranu i hadisów od ludzi oczekuje Bóg. Niemniej jednak „duch” szariatu będzie się realizował inaczej w Iranie, a inaczej w UK.

Historia islamu pokazała, że jest to religia łącząca uniwersalne przesłanie (w dużym skrócie – istnieje inteligentne i kochające Źródło naszego pochodzenia) z niesamowitymi wręcz zdolnościami adaptacyjnymi. Islam w krajach afrykańskich nie jest tym samym, co islam w Indiach, w USA, czy w Norwegii. A mimo to jest jeden – nadal mówi o poddaniu się Bogu, o modlitwie, o monoteizmie. Tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi w Europie praktykuje islam i kompletnie ich nie widać, są nudni do bólu, płacą podatki, mają problemy z dziećmi, mają rodziny i preferencje polityczne. Te lewicowe i te prawicowe. Jest dla mnie kolejnym subtelnym przejawem islamofobii myśl, że Europa stanie się muzułmańska, czyli w domyśle jednorodna. Muzułmanie postrzegani są bowiem jako zwarta, zamknięta, niepodlegająca wpływom i integracji grupa, w przeciwieństwie do wszystkich innych – chrześcijan, buddystów, wyznawców hinduizmu, etc, którzy potrafią się dostosować – islam ma oznaczać sztywność. Przeczy temu sama historia adaptacji islamu w różnych światach i cywilizacjach, jak i natura ludzka, no ale przecież muzułmanie to jacyś „inni”, Bóg raczy wiedzieć, czy w ogóle są ludźmi. To samo mieliśmy na początku formowania się Europy w trakcie/zaraz po upadku Cesarstwa Rzymskiego, plemiona spoza Imperium były traktowane jako zamknięta, odporna na wiedzę dzicz, przy czym w świetle najnowszych badań były to szalenie zdywersyfikowane społeczności, czasem połączone jedynie tym, że wszyscy szli w jednym kierunku. Nawet Japonia, która przecież zamknęła się na świat, najpierw nakradła kulturowo z Chin, Korei i choćby Indonezji. Islam w Europie spotka to, co musi, będzie europejski i będzie musiał wypracować modele funkcjonowania tutaj, bo taka jest natura formowania się stosunków społecznych wszędzie. Muzułmanie nie są wyjątkiem, bo są ludźmi podlegającymi takim samym procesom społecznym i mają takie samo życie psycho-fizyczne jak wszyscy inni.

Często prowadzę zażarte dyskusje ze znajomymi muzułmanami, czy mamy prawo krytykować to, co się dzieje w Arabii Saudyjskiej, czy też nie. W końcu tam nie mieszkam, „nie znam kontekstu”, a niszczenie zabytków, skarbów kultury islamskiej (a tym samym kultury światowej) to po prostu „inne podejście do wartości, bo idea przetrwa”. Otóż mam prawo, bo bycie muzułmaninem nie oznacza ślubowania wierności Saudom, ani irańskim przywódcom politycznym. To nie są rządy, które mają monopol na islam, a wręcz bardzo często posługują się islamem, aby utrzymać władzę. Fakt, że coś powiedział imam z Mekki nie oznacza, że ma to obowiązywać wszystkich muzułmanów. Muzułmanie europejscy są inni niż muzułmanie w krajach rządzonych przez autorytaryzmy, bo wychowują się w innych okolicznościach, w atmosferze wolności słowa (choć ostatnio nieco kulejącej – patrz zakaz zasłaniania twarzy w niektórych krajach), wolności bycia sobą. Jeśli nawet w Europie będzie kiedyś żyło sto milionów muzułmanów, to bardziej zmienią oni islam pod wpływem Europy, niż Europę pod wpływem islamu.

Wszelkie ruchy radykalne, dowiedzione złamania prawa w danym kraju, brak szacunku do jakichkolwiek innych wspólnot niż nasza własna, powinny być oczywiście monitorowane i karane, tak samo jak powinna być karana z całą surowością pedofilia w kościele katolickim i ci, którzy ją ukrywali. Muzułmanie demolujący ulice powinni być aresztowani tak samo, jak kibole demolujący ulice, bo ich ulubiona drużyna przegrała mecz. Muzułmanie potrzebujący wsparcia, powinni dostać dokładnie takie samo wsparcie jak dostają je inne grupy. Muzułmanie bowiem są ludźmi.

(I nie, artykuł nie jest sponsorowany przez Sorosa.)

Fot. Daniel Rivas Pacheco/Flickr

Related Posts